Kowal

Oglądasz barwy świata

Dostrzegasz piękno
wchodząc w czerń

Żałujesz, że widziałeś tak mało

Gdybym znał przyszłość

choć odrobinę

nie goniłbym za dobrami

lecz dbał o chwilę

by Twoja twarz

nigdy nie pokryła się

łzami

Są dwa szczyty, znane mi od dzieciństwa
piękne i niedostępne
bliźniacze, lecz każdy inny
skrywane przed słońca blaskiem.

Gdy przyszłaś – dałaś mi je
dar tak wspaniały i drogi.
Zatopiłem się w nich
pijany szczęściem, bezpieczny – zasnąłem.

Nie gonię już za obrazem sprzed lat
wyblakł ich obraz w pamięci
Piękne szczyty twe mam w zasięgu dłoni

Ksiąg rzędy, pokryte kurzem

ich karty już kruche

szukasz w nich pocieszenia

słów prawdy

Bądź czujny, nie przegap miłości,

która przechodzi obok

Mała książeczka,
pierwsze spotkanie – gdyby on wiedział!
Skąd ona wie?

Za drugim razem
w gwarze kawiarni
ale wciąż książki były w tle

Mila impreza, udany wieczór
pretekstem kawa, koło północy
trzecie spotkanie

I tak zostałem
łącząc księgozbiór
w twoim regale

Wijesz gniazdo
myśląc o niej
zbierasz puch
tworzysz ciepły dom

Lecz ona odleciała
szuka własnej drogi

Smutniejesz
ale wiesz co już było
co będzie

Gdy stopnieje śnieg
przyleci jaskółka
powitasz wiosnę

radość
i miłość

Miłość jak Ocean

Tsunami poraża mocą

Spokojna fala gładzi piach

jedynej wyspy

Idąc tunelem
pamiętaj o bliskich

Każdego dnia
daj im odrobinę swojego ciepła
z lawiny, którą dostajesz od nich

Dusza śpiewa widząc świt

Podziel się tym pięknem
z drugim człowiekiem

Słońce wstaje dla wszystkich

Szukam zmarłego pośród żywych
jest przecież częścią wszystkiego

Lecz nie chcę krzywdzić
trzymając tu siłą

i czuję jego obecność
choć zdaje się to niemożliwe

Odejdzie, gdy już dokona
co sobie zaplanował

Już go nie trzymam

widzę znajome oblicze w twarzach przechodniów
w geście obcego i w śmiechu dziecka.

Czemu odszedłeś tak wcześnie tato?